niedziela, 9 października 2011
Plamy opadowe przemieszczają się wraz z nadchodząca nocą
Przyszło opuścić gardę, zwinąć sztandar. Przyszło zakopać głowę pod wodą a nadgarstki nadpruć własną krwią. Zakończyć żywot nie jest tak łatwo, jak się wydaje. No bo, tak, kwestia pożegnań. Żegnać się czy się nie żegnać? Zostawić list, nagrać materiał wideo, zostawić plik mp3 z naszymi ostatnimi słowami? Co należy zrobić? Czy ubierać się jakoś ładnie, czekając na śmierć czy umrzeć w podomowym t-shircie? Malować się czy nie malować? No i kwestia strategiczna. Jak się zabić? ( ... )
Znałam ich niemało. Jedni skakali z dachów, inni 'wypadali' przypadkiem z okna, pewna kobieta powiesiła się w łazience, pewien chłopak zaćpał się, jeszcze inny na prostej drodze wjechał na czołówkę. Jest milion sposobów, by ze sobą skończyć. I w tym królestwie czeluści po jakimś czasie człowiek się w końcu zgubi, oszaleje, wyzuty zostanie z wszelkiej dobroci, jaka w nim została. I pozostanie tylko etykietka 'winny'. Sam sobie, bo nikt inny winny tutaj nie był, nie jest, nie będzie.
Zawsze jak przychodzi październik, wspominam ich wszystkich z łezką, która mocno dźga po oczach. Z sentymentem wspominam ostatnie chwile, jakie z nimi pamiętam. Obwiniam się o wszelkie decyzje, które wobec nich podejmowałam, o wszelkie osądy jakie wypowiadałam. Chociaż to oni zginęli - ja sama, jestem żyjącym samobójcą. Codziennie wbijam sobie nóż w nadgarstki i codziennie przestaje oddychać. I co dziwne, to ich nie ma dzisiaj, a ja jestem wciąż. Jak to możliwe? Nie rozumiem tego i nie mogę spać po nocach.
Słońce zachodzi, czas zmian na horyzoncie w kolorze krwistej czerwieni. Plamy opadowe przemieszczają się wraz z nadchodząca nocą, na Zachód. Bo mają prawo, do coraz wyższej jakości zgniłego ciała. Tak, mają prawo. Ah, te plamy opadowe. Zawsze pojawiąją się w najmniej oczekiwanych miejscach. Nie rozumiem tego i nie mogę przez to spać po nocach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz