środa, 22 lutego 2012

12 miesięcy.

    ...a prawda była prosta. Żadna po prostu nie chciała mu dać dupy. Która kobieta, i ta szanująca się bardziej i ta mniej szanująca się, dobrowolnie zgodziła by się na pieprzenie z tym obskurnym chamem? Żadna! Wiedział sam, że nawet dziwka, której by zapłacić robiła by to tylko z powodu kasy. Robił więc to, co umiał najlepiej. Chlał i urządzał sobie pogaduszki z przypadkowo spotkanymi ludźmi na ulicy. Z socjalnego opłacał tę klitkę w najgorszej dzielnicy miasta i kompletnie miał w dupie, że po jego "em-zero" popierdala gruba mysz. Brak seksu po jakimś czasie przestał mu nawet doskwierać, trochę jakby się poddał w tym temacie.Wiedział przecież, że dobrowolnie żadna z nim nie pójdzie. Pił, i chociaż używał od czasu do czasu wody i mydła to smak taniego wińska dobrze wgryzł mu się w podniebienie, spodnie w kroku liczyły już trzy dziury w dosyć strategicznych miejscach - powstawały najzwyczajniej, bo się drapał; do tego dochodziły włosy, trzy na krzyż, jak to mawiają, i wcale nie na głowie, lecz na plecach, za to z tych pod pachami można by już dawno sklejać murzyńskie warkoczyki.
    Jeszcze rok temu miał taką jedną dupcię, blondyneczka, rozmiar 12, ale kształtna, z jędrnym tyłkiem i falującymi sutkami przy większych podmuchach wiatru. Miał ją całe 5 godzin zanim ulotniła się ze starego mieszkania. Zabawne jak w dwanaście miesięcy wszystko się zmienia. Zabawne, jak z człowieka stajesz się cieniem, egzystującym gdzieś pomiędzy życiem a próżnią.
    Tego ranka nalał sobie solidny kieliszek i wypił go jednym haustem. Jakoś trzeba było ten dzień zacząć...


[fragm. 12 miesięcy]