piątek, 23 września 2011

Ścieżkę znacjonalizowano...


Ścieżka była długa. Złożona z maleńkich płatków migdałowych, posypana wiórkami kokosowymi a co jakiś czas raz po lewej, raz po prawej, wetknięta była średniego wzrostu papierowa parasolka. Ścieżka prężyła się przede mną całkiem okazyjnie, po promocyjnej cenie na półce w hipermarkecie, krzycząc po cichu 'kup mnie', a marketingowy zmysł sprzedał ją po zajebiście wysokiej cenie, wyższej, naturalnie, niż była w rzeczywistości warta. Zawieszona była, a jakże, w próżni, w próżni wszechświata, która podobno codziennie się rozszerza, a więc w sumie, jakby nie było, z upływającymi jednostkami czasu z pomocą wszelkich neutrinów i kwarków, droga stawała się coraz dłuższa. No bo tak, przecież, wszechświat się rozszerza. Przyczepność tej dróżki była wprost proporcjonalna do siły grawitacyjnej, jaka trzymała mnie w swym polu grawitacyjnym, a zważając, że mój punkt odniesienia zmieniał się względem innych osób podążających ową ścieżynką, to czasem zbaczałam ze ścieżki, bo kurwa, grawitacja słabła, nie. I tak też się zdarzało, że raz mocniejsze było także tarcie, oddziałujące, krótko mówiąc pomiędzy moim stopami a płatkami migdałowymi i wiórkami kokosowymi. Chociaż większe tarcie obserwowane było z wiórkami, bo mają jakieś tajemnicze właściwości, dzięki którym tarcie z nimi bywa większe, od gładkiej powierzchni płatków migdałowych. Zabawna rzecz w sumie, to tarcie, bo kiedy było większe to akcje giełdowe tejże spółki, co zarządzała ścieżką słabły, a kiedy tarcie malało, akcje szły w górę. W końcu, pewnego dnia, albo nocy, no nie wiem w sumie, w próżni nie istnieją pory dnia; zatem w pewnej jednostce czasu, zdarzyło się, że grupa punktów odniesienia, względem mnie pozornie niezależnych, wywołała deflację na rynku wiórków. I tak, doprowadziło to drastycznej podwyżki cen na giełdzie. To z kolei przyciagnęło większą ilość inwestrów, którzy wkroczyli w świat na ścieżce, a że w wyniku tego spadła konkurencyjność, a odnośniki stały się powszechne, stanęła produkcja. A potem, znikomy ruch o charakterze polityczno - społecznym powziął za cel przywrócenie poprzedniego stanu rzeczy. Ścieżkę znacjonalizowano, zwiększając poziom zamówień publicznych na wiórki, przy rosnącej liczbie wydawanych NIT. I tak, dalej też coś było, z tą ścieżynką, coś tam, nie wiem w sumie. Chyba ją w końcu sprzedali do sąsiedniej galaktyki, po bardzo okazyjnej cenie. Tak. To możliwe, bo chyba zamieszany był w to przemysł kosmiczny z planety U-152ab.
Aha, a parasolki oddano na pomoc dla Europy, mówili, że szósty świat potrzebuje naszych śmieci, by móc funkcjonować. Szkoda, ładne były te parasolki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz