czwartek, 7 lipca 2011

Wciąż więcej dla siebie samych z siebie damy.

  
    To też nie to, chyba, nie? A może jednak właśnie to. Nakurzamy w kółko te same historie; bajki z księciem z dalekiego miasta w tle, wyjazdu daleko za miejsce, w którym przyszło nam się urodzić, wieczne ‘nie wiem kiedy mogę’, i wciąż te same, te same uśmiechy, klikane skrzętnie i ukrywane we wszystkich mailach, na każdym kroku otwieranego gg.
    Trzymamy w dłoniach maleńkie świeczuszki, które palą się maleńkim, równie, jak i one, płomieniem. Tli się i w nas taki nieco większy nawet, płomyczek. Jakaś nadzieja, czy coś. Że będzie lepiej, że kolejny dzień przyniesie to, co wypadałoby, by przyniósł. I w końcu, okazuje się, że coś biegnie w naszą stronę; niepowstrzymane słowa i kartki papieru, na których zapisujemy cyferki, i z których korzystamy na co dzień, płacąc za gówniane jedzenie w McDonaldzie. Ludzie pchają się na nas tak samo, jak pchali się, tylko zwiększają teraz prędkość swojej zuchwałości, bo twierdzą, że są dalej, niż byli wcześniej, mówią, że lepiej tak niż w bezpośredniej konfrontacji.  A tymczasem zachodzimy na krawędź rzeki, by spotkać wiadomości od Ciebie, albo Niego, Jej, albo kogoś innego. To już wszystko jedno, jakby nie było. Bo gdziekolwiek byśmy nie skończyli to ciągle będzie za mało. Klątwa straceńców, mówię. Mieć wszystko i nadal chcieć więcej. I nikomu nie będzie można się oddać, nikomu polecić w dłonie swego tlącego się płomyczka, ani nawet podać na tacy herbatników do herbaty; nikt nie usłyszy opowieści o chłopcach z kurą na ramieniu, nikt nie dowie się o planach obrabowania Banku Szczęścia, nikt nie pobrudzi zlewu kanapkami, najprawdopodobniej też nie będzie komu podać z okienka lodów waniliowo-czekoladowych z posypką kokosową, a może i nawet nie będzie kogo zaprosić na obiad. Patrząc na to wszystko zza oceanu będziemy nadal chcieć więcej, wciąż czerpać z życia garściami, wciąż zdobywać kolejne landy i podbijać kolejne złamane serca. Wciąż więcej dla siebie samych z siebie damy.
    Coś w tym wszystkim siedzi ze wzruszeniem, szybkie smsy ‘Tęsknie. Wracaj!’, wymieniane telefony po całym kraju, a wkrótce już zrobi się trochę gęściej, bo i przecież miejsca w skrzynce odbiorczej zabraknie a archiwum na gg pewnie się w końcu zawiesi.  Zostaną w końcu tylko ludzie, poplątani wobec siebie do wewnątrz i na zewnątrz, wyliczający każdy odcinek drogi do siebie podręcznym centymetrem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz