wtorek, 5 lipca 2011

W polu kukurydzy staliśmy całe życie

  
   W polu kukurydzy staliśmy całe życie; zagubieni, szukając właściwego kierunku, by móc opuścić ten kukurydziany świat. Rząd wpychał w ten biznes miliony dolarów, by móc trzymać nas w garści. Zbierani kombajnem; skrzętnie ukrywani w kontenerach bez okien, czekaliśmy.
    I każdy czekał na coś zupełnie innego, jedno na drugiego, ktoś tam na tramwaj, inny na pociąg, tutaj samolot dla kolejnego podleciał; wszystkie twarze dookoła ciemne od bezjasnej przestrzeni plastikowego pudła, w jakim nas zamknięto.
    A prawdą małą i tyciusieńką w historii wszechświata jest tyle tylko, co, gdy żyjąc sobie na spokojnie w polu kukurydzy, bez wychylania głowy ponad powierzchnię- i dobrze nam tak było, nieprawdaż? Żadnych problemów, żadnych kontenerów, pokoi bez okien i klamek. Ludzie, wszyscy, bez wyjątku, przesłonięci cienia kurtyną; żadnych różnic, żadnych sporów, a wszyscy identyczni o tej samej sytuacji. Tylko to pole kukurydzy, z ukrytymi weń sekretami skromnego życia, bez nudy, bo i uciech się nie znało, stało tak sobie okrakiem na ziemi, z nami, wepchniętymi w sam środek. Takie to życie było w polu kukurydzianym. Ale zebrano nas, z całą dramaturgią wycinki lasu; i zostało po nas jałowe poletko, na którym postawiono niedługo potem wysokie, bardzo nawet, wieżowce.
   O mój drogi, ileż w nas zostało z tego pola, z którego wyrośliśmy? Chłopcze, zobacz, jak to wszystko się zmieniło. Spójrz tylko- tam kiedyś był inny peron, a teraz, ten sam niby, peron nr 5 na krakowskim Dworcu Głównym, a jakże jest inny; i choć wiatr okalający twarz jest ten sam to sytuacja kompletnie się zmieniła. Pole kukurydzy zostało gdzieś za nami. A przed nami stoi tylko cały czas i cały świat.
...a w nocy czasem jeszcze boje się, co z nami będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz