czwartek, 30 czerwca 2011

Za siebie nie przepraszam.




- ..i cóż oni o nas wiedzą? Tyle tylko, ile pokazujemy z projekcji naszych podświadomych i zamierzonych emanacji. Pudła noszone wte i wewte, rączki pociągane przy otwieraniu drzwi, śmiałe i trochę bardziej nieśmiałe 'dzień dobry!', uśmiechy posyłane nieznajomym nad Wisłą, żałosne odzywki wobec innych, obsesyjno-kompulsywne pochłanianie paczek chipsów. Ot tyle, tyle. A może aż tyle? Nic nie wiedzą. Zapewniam. Nic. Więc następnym razem, kiedy spojrzysz na mnie na ulicy- od razu uprzedzam, uciekaj, kurwa, uciekaj, nie waż się nawet patrzeć, nie waż się dotykać, nie waż się do mnie odzywać. Nic na to nie poradzę, taka już jestem. Złamię twoje głupie serce i nie będę się tym przejmować, łamiąc następne. Bywa, stary. Za siebie nie przepraszam. - powiedziała odchodząc z ławki na zielonym wzgórzu. Odeszła. Zostawiła go. Siedział wryty w ziemię, bo i co innego mógł zrobić. Już było po wszystkim, done, dead and gone.
- To idę się najebać-powiedział cicho do siebie- Taki już jestem. Za siebie nie przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz