niedziela, 10 lipca 2011

deszcz zawsze był tylko mój


Usnęłam.
Powoli moje powieki opadły, pozwalając mym oczom odpocząć. Wstałam, przed chwilą. Obudzona o 4.04 twoim telefonem. Nie no jasne, posłucham jak pakujesz się właśnie i zjeżdżasz do Lubelskiego, Warszawy czy gdziekolwiek indziej. Masz 26 lat i przypadkiem obudziłeś mnie telefonem. Pozwoliłam Ci wisieć na słuchawce dopóki nie skończy ci się forsa na koncie, o, jaki peszek, rozłączyło cię...

Podeszłam do okna w swoim małym, krakowskim mieszkanku. Świat za oknem jeszcze słodko przysypia. Wydaje mi się, że przegapiłam drobny deszcz. Musiał spaść z grafitowego nieba, gdy spałam.
Pachnie deszczem, tak cudownie, jak tylko ja pachnieć potrafię.
Ty też zawsze pachniałeś deszczem....

(tymczasem znowu zaczyna padać)

Deszcz wiele mnie w życiu nauczył, ostatnio też jednego: deszcz zawsze był tylko mój, i nigdy nie należał w pełni do ciebie.

(zaczyna się ulewa)

Niebo na zewnątrz zrobiło się różowe, pranie z sąsiedniej kamienicy zostawione na sznurze, zamoknie, znowu.  Tymczasem deszczu zapach, cudowny, a jakże, przepełnił ponownie moją duszę.
Wydostałam się z burzy; dziecko jednookiego sztormu. Przeżyłam huragan, ocknęłam się w rękach powodzi, nic, z tego, co jest i stoi jeszcze przede mną, nigdy nie będzie już pachnieć inaczej, jak deszczem.

Zawsze pachniałam deszczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz