piątek, 17 czerwca 2011

przywiązani do pogoni za samochodami

Klik, klik.
Klikam sobie po obrazkach z internetu, klikam sobie po suflecie z życia, który opadł zanim zdążyłam donieść go gościom na stół. Posypany cukrem pudrem, wyrośnięty wcześniej w piekarniku, zrobiony z czekoladowego musu z dodatkiem skórki pomarańczy, i cóż. Cóż zrobić, że opadł?
Oddychać, tyle zostało. Oddychać dalej i śpiewać sobie pod nosem 'Nic się nie stało'.
Jest jakoś przed dziewiątą rano, umyta, ale przed śniadaniem, klikam sobie bezcelowo w różne kwadraciki, prostokąciki i inne głupoty. To chyba nie jest moja pora, wiecie?
Bo chociaż wszystko, co ma być, stało się wczoraj, bo przecież takie okazje nie zostają podane nam od tak, na tacy, to jednak wczoraj zostałam zasypana kartkami z napisem 'łap okazję'. To jest to, tak, wiem to. Kurwa. Bo cóż innego, ponad kurwa, można tu powiedzieć? Kiedyś skakałabym z radości, bo stało się to, na co tak długo czekałam, ale teraz, teraz po prostu to jedno z wielu, to coś, co się powtarza, wiem to, a to co powtarza się dwa razy już, powtórzy się z pewnością i trzeci. Wystarczy oddychać, oddychać i iść dalej, bo przecież jesteśmy jak te psy, przywiązani do pogoni za samochodami, żyjemy w cieniu karteczek zwalanych na nas przez coś tam, życie, jakkolwiek to nazwać.
Nic nie dzieje się łatwo, wszystko przychodzi okupione jakimś rodzajem kary. Więc, niech przyjdzie, co ma być, i niech już będzie, niech trwa to, co zaczęło się i nie skończyło, niech trwa to, co nie jest tym, czym myślimy, że jest. Bo nic nie przychodzi łatwo. Wznieśmy ręce do środka nas samych, straciliśmy wszystko, kiedy przestaliśmy się starać....
Czuję, że wszystko to dzieje się przed oczami tłumu. Gapie dookoła ze skwaszonymi minami spoglądają chamsko na środek sali, na wnętrze szklanego pudła, w którym utknęłam. Życie jak w Truman Show, gdzie każdy ruch obserwowany jest przez setki milionów osób, a teraz? Teraz zostało mi tylko oddychać.
I kiedy zadzwonisz do mnie, o drugiej w nocy, by mi powiedzieć, że dostałeś karteczkę, albo, że kliknąłeś sobie w jakiś kwadracik- odbiorę, będę dla Ciebie, bo tak trzeba. Odebrać, słuchać i oddychać.

A teraz wychodzę, przez drzwi wyśnione mi w piekarniku marzeń. I oddycham poprzez kable i rurki wepchnięte w moje gardło. I może zaraz będę miała kolejny rok z głowy, może to minie, może ktoś te rurki wyjmie, ale nie zmienia to faktu, że podpisałam D.N.R. , więc nie ma to znaczenia żadnego, bo w końcu, za wielką szklaną szybką Truman Show, mogę tak po prostu, któregoś poranka przestań oddychać. I nie będzie nikogo, kto będzie mógł prawnie mnie reanimować. Po prostu przestanę oddychać. Nie, nie dlatego, że choroba, tylko właśnie dlatego, że mogę, zupełnie tak, jak teraz mogę sobie kliknąć tu i ówdzie, bo właśnie chodzi o to, że możemy wszystko. I Ty też możesz dzwonić do mnie o drugiej w nocy z pytaniem o to, ile kaczka ma piór na ogonie, albo zastanawiać się głośno jak nazywają się jaja składane przez mrówki.

I nikt Cię nie powstrzyma, bo.. oddychasz. Tak jak i ja, oddycham teraz. Czujesz? Czujesz to?
Spokojnie, to tylko powietrze w naszych płucach.Oddychaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz