poniedziałek, 16 maja 2011

(skończyliśmy z tą głową na karabinie)


    Posypało nam się...jak ziarenko obieranej na sałatkę papryki granatnej, po podłodze, życie w skrócie zamknięte w tym zdjęciu zrobionym gdzieś w małej i skromnej trawie. Siedzieliśmy wtedy, jak gdyby nigdy nic, jak dwa niewiniątka, jak my, jak najlepszy okaz nas dwojga. Tuleni do zbawiennego dla oczu snu złożonego z przemijającego nieubłaganie dla nas czasu i szczypty zachodzącego Słońca na tym zakrzówkowskim padolu, które tak sobie ukochaliśmy.
    Teraz została tylko ta fotografia, gdzieś w zakamarkach komputera, ukryta w pięćdziesięciu folderach, żeby przypadkiem nikt jej oprócz mnie, nie zobaczył. I nie ważne w sumie było, że tak naprawdę, prawdę powiedziawszy, widzieli ją wszyscy oprócz nas samych.
    Ale kiedy dni przemijają, a noce stają w płomieniach, nie można tak obojętnie przejść obok tego, co przypomina o Wielkim Wybuchu na środku świata. Nie ważne, co kto o tym sądzi, jak to ukazuje, co myśli, jak to przeżywa- nas dwoje zawsze będzie pamiętać, każde słowo, każda myśl, każdy dźwięk, każdy dotyk, każdy uśmiech i każde zmarszczenie brwi...
    Stanęliśmy do walki, ramię przy ramieniu, by ogłosić światu, że powstajemy. I powstawaliśmy, przez długą chwilę, przeciągniętą aż do piekła, powstaliśmy. Ale tak samo, jak styczniowcy, tak samo jak listopadowcy, skończyliśmy z tą głową na karabinie, z wyciągniętym bagnetem w stronę miasta Udręka.
    Pamiętasz jeszcze nasze wspólne plany? Pamiętasz, jak mówiliśmy, że pozabijamy wszystkich, kto tylko stanie nam na drodze? Pamiętasz, jak w śmiertelnym uścisku boa dusiciela wydobywaliśmy informacje, tak cenne i pożądane przez naszych mocodawców? Powstawaliśmy, przeciwko temu wszystkiemu, czego inni w nas widzieć nie chcieli i uparcie dalej tkwią przy swoim stanowisku.
    Ale obietnice okazały się zbyt mocne, by je utrzymać, czyż nie? Bezsilnie odłożyłam więc karabin i odbezpieczyłam granat. Cóż więcej zostało mi, jak podpalić się i zginąć?

   Zginąć za to, byś mógł być   w-o-l-n-y.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz