środa, 15 grudnia 2010

I'll break your heart, tear you to pieces and rip you apart!

...Nieobecność jest jak wiatr.
Kiedy pali się mały ogień, to wiatr go ugasi, lecz jeśli płonie ogromny obszar- wiatr tylko go podsyci...

* * *

Myślała o tym, co ostatnio się wydarzyło. Przedwczoraj był u niej M. W zasadzie we wzajemnych stosunkach poszli zdecydowanie do przodu. Dało się odczuć, że oboje przestali się siebie wstydzić, jak gdyby wreszcie zaczęli tworzyć prawdziwą więź. Było to dla niej niezwykle ważne. Potrzebowała jakiejś zmiany; a zmiany tej oczekiwała już od dwóch lat. Kto by pomyślał, że dwóm osobom nawiązanie realnego kontaktu zajmie aż dwa lata z życia, podczas, gdy widywali się niemal codziennie?
Lubiła M. Nie mogła powiedzieć, że nie. Kiedyś nawet zdawało się jej, iż żywi do niego pewną głębszą sieć zażyłości. Na szczęście w porę zrozumiała, że to tylko mrzonki. Chciała cieszyć się jedynie jego towarzystwem.
Tyle tylko, że kiedy doszła do tego momentu, tj. przedwczoraj, M. najwyraźniej doszedł do etapu 'czuję do niej coś więcej' i próbował ją sugestywnie dotknąć i pocałować w usta.
Darla nie poddała się tej nagłej fali chłopięcych uczuć. Dobrze wiedziała, że oznaczałoby to tylko kłopoty. -Wybrałam mądrze... czy może po prostu stchórzyłam?- Pytała, bo w końcu to była tylko gra a ona tym razem się jej nie poddała.

-Zamiast iść o krok naprzód to cofnęłam się o dwa- mówiła do siebie

Tyle tylko, że wreszcie zrozumiała coś, co było przed jej oczami przez wiele lat. najwyraźniej musiała dojrzeć do tego, by to zrozumieć...
Winę za wszelkie nieudane relacje w życiu  ponosiła ona sama. To Darla była im winna! To ona je prowokowała, to ona osadzała je w czasie i w miejscu; wreszcie.. to ona wyznaczała granicę, a gdy coś szło nie po jej myśli lub po prostu zaczynała się nudzić sytuacją paliła za sobą mosty. I lubiła to, oh, tak! Lubiła pogoń, bo sprawiała jej niebywałą przyjemność.
- Jestem łowcą.- stwierdziła w duszy- Jestem łowczynią... Poluję, ale nie chwytam w swe kły mięsa, by je połknąć i przetrawić. Chcę je nadgryźć, zostawić na nim odciśnięty ślad; bliznę po relacji ze mną, pewien rodzaj podniecającego strachu, gdy się tylko pomyśli 'Miałem do czynienia z Łowczynią!'
Myśli krążyły w Ciemności Nocy.
- Jestem dzikim Kotem. Nie dam się okiełznać. Z racji swej natury jestem sama i taka chce pozostać. Możesz mnie pogłaskać, nakarmić, usiąść ze mną na kanapie, ale nigdy nie licz na to, że w środku nocy albo o poranku nie wyjdę. Wyjdę. Nawet więcej, wychodząc zostawię Cię samego i zatrzasnę drzwi. Zostawie po sobie jedynie blizny, krwawo wyryte na Twej piersi, które sprawią, że nigdy o mnie nie zapomnisz.
Trudno się Darli dziwić. Wychowana od małego w samotności i indywidualizmie nie mogła łatwo przyjąć życia psiego- tzn. z drugim osobnikiem, zwykle człowiekiem, który kompletnie różni się od psa. Trudno było także Darli zrozumieć jak to jest, że przyjaźń Pies-Człowiek trwa przez całe życie, od początku do końca?

...bo jak miała sobie wytłumaczyć, że to co dobre, wcale nie musi się szybko kończyć?

...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz