‘Albo się zgadzasz z ideologią, albo milcząco idziesz w jej ogonie, w duchu mając cichy sprzeciw.’
O Niemcach, Rosjanach, okupacji i ludzkiej wrażliwości – wywiad z CS, zwykłym obserwatorem rzeczywistości.
Rozmawiała Darla Dashwood.
- Jak widzisz Niemców, w tej chwili?
- Normalnie. To co było kiedyś to nie liczy się teraz.
- Zatem nie postrzegasz ich, jako wroga?
- Noo.. obecnych nie.
- A tamtych?
- A tamtych to raczej tak. Ci, co jeszcze żyją i którzy nie byli przymuszani, tylko z własnej woli na wojnę szli , to raczej ich bym miło nie wspominała.
- Mieli wybór?
- Oczywiście, że mieli.
- Dlaczego tak wybrali?
- Bo się bali, bo to jest w naturze ludzkiej, gdzie leży strach. Bo mieli do wyboru, albo śmierć albo iść na wojnę.
- Czy Twoja rodzina postrzega Niemców w ten sam sposób?
- Zabawne, moi rodzice na ten przykład bardziej woleli Niemców z czasów okupacji, jak Ruskich. Byli lepiej nastawieni i lepsi niż Rosjanie. Nie kradli, dawali im jeść. Jak rodzice się pobrali w czterdziestym czwartym to udostępnili im pokój, bo tak to przecież młode małżeństwo sypiało w stodole. Gotowali na wojskowej kuchni polowej, co była zrobiona przed domem. I moi rodzice też z niej mogli korzystać.
- A Rosjanie?
- A Ruscy to chcieli moją mamę zgwałcić! Rodzice byli wysiedleni za Wisłę jak był zdobywany przyczółek sandomierski. Z jednej strony ci mieszkańcy na drugą stronę rzeki byli przerzucani, i tam, jak już Ruscy weszli to no, niewiele brakowało… I mamie potem, jakiś Lejtnant ruski powiedział, że po wojnie, jak tu zostaną to Polaków czekają ciężkie czasy. I dobrze to powiedział. Tak przecież było.
- Niemcy nie kradli, a Rosjanie?
- No, prąd założyli nam na wsi już w 1937roku. Ruscy jak weszli to powyrywali kable, pokradli w domu garnki, zegarki, łyżki, widelce; co było, to wszystko za pazuchę schowali.
- Można zatem mówić o uprzejmości Niemców?
- Trudno to stwierdzić w okresie wojny, ale zawsze mi się wydawało, że są bardziej inteligentni, że nie brakuje im oleju w głowach.
- A jak, Twoim zdaniem, za kilka lat będzie się postrzegać Niemców?
- Pamięć o wojnie z pewnością pozostanie w ludziach, ale nieustanne życie ze znamionami przeszłości to raczej nie ma sensu. Człowiek powinien patrzeć w przyszłość a nie w to, co było kiedyś.
- Pojechałabyś chętnie z Niemcem do Auschwitz?
- Oczywiście. I choć mam już 62 lata to w Auschwitz nigdy nie byłam. Ja byłabym pewnie przerażona widokiem tego wszystkiego, nie wiem jak niemiecki towarzysz. Sądzę, że to nie kwestia poglądów, lecz zwykłej ludzkiej wrażliwości na ból i cierpienie, na zwykłe wspomnienie tych, którzy dożyli w obozie swych ostatnich chwil.
- Pamiętasz opowieści swoich dziadków na temat Niemców?
- Ich nastawienie trzeba zrozumieć, przecież była wojna. Oni nie byli pochlebcami Niemców. Co do rodziców jeszcze, to zajęli im dom, wygonili z domu do stodoły spać, ale przykrych wspomnień mimo to, moi rodzice nie mieli; zresztą potem Niemcy się zreflektowali tym pokojem w domu. Ale mojego ojca brat miał dziewczynę, Żydówkę. I na jego oczach mu ją zabili. Od tego czasu zaczął mieć pewne problemy z psychiką. Miał wtedy może z 17 lat. Do tego doszło jeszcze inne wydarzenie. Wujek walczył potem w Batalionach Chłopskich, przeżył cały ten kocioł walk z Niemcami, znowuż brał on udział po wojnie w dzieleniu ziemi, czyli w tej reformie rolnej. Psychika mu siadła, miał jakieś dziwne napady co parę lat, we wszystkich widział Żydów- w swoich braciach, w sąsiadach. Podobno zdarzyło mu się łapać za nóż, by ich zabić, ale nie wiem na ile było to prawdą. Tylko w mojej mamie nie widział jakoś Żydówki. Skończył w szpitalu, terapia, leki; wyszedł z tego, skończył dwa fakultety i jakoś żył. Nie rozumiem tylko dlaczego chciał atakować Żydów…
- To będzie niefortunny przykład, ale w młodości Hitler również miał dziewczynę Żydówkę. Zerwała z nim. A co było potem, wszyscy wiemy.
- No tak, ale to nic nie wyjaśnia. Otwiera się tylko kolejne pytania, wiele bez odpowiedzi.
- Syndrom odwróconych? Dlaczego ona zginęła, a nie inni Żydzi. Ona miała przecież przeżyć. Nie przeżyła. Zatem tych, którym się udało należało ukarać.
- Hmm… dziękuję. Muszę się nad tym potem głębiej zastanowić.
- Czy istnieje stereotyp Niemca?
- Porządny, pracowity, komunikatywny, ale zupełnie bez poczucia humoru. Aha, i lubiący i pijący piwo!
- To stereotyp międzynarodowy. Jaki jest polski?
- Taki sam chyba. Niemcy lubią porządek i ład, są pracowici i lubią jak inni pracują, nic nie powinno się według nich marnować.
- Nie marnowali także niczego w obozach. Wszystkie rzeczy miały swoje przeznaczenie, to po palonych sprzedawano, to rozdawano, z tamtego robiono mydło.
- Wychodzi tutaj ich charakter, w jakiś sposób. Ordnung ist ordnung, nieprawdaż?
- Być może. A jak kształtowała się Twoja opinia o Niemcach?
- Oprócz mniejszej dawki doświadczeń moich rodziców, to przede wszystkim Radio Wolna Europa miało na mnie największy wpływ. Słuchałam tego jak szalona od małego dzieciaka. Słuchali rodzice, słuchałam i ja, razem z nimi.
- Miałaś wtedy poczucie wolności?
- Nie. Całe zło wynikało z okupacji radzieckiej, w Polsce przynajmniej. Wszystko było przedkładane na Ruskich, mało na Niemców. Poczdam, Jałta, i inne układy, wszystkie zmanipulowane przez Stalina i Rosjan.
- A co ze związkiem Hitler - naród niemiecki?
- On to tylko pociągnął ludzi za sobą. Lata 30, to był okres kryzysu. Poprzez nakłady na zbrojenia i infrastrukturę stworzył im miejsca pracy; no i za to, lud poszedł za nim. Większość poszła, bo chciała, ale część dołączyła ze strachu. Bali się, co z nimi zrobią za nieposłuszeństwo. Zawsze tak jest. Albo się zgadzasz z ideologią, albo milcząco idziesz w jej ogonie, w duchu mając cichy sprzeciw.
- Znowu mamy kryzys finansowy, znowu światowy, był także gazowy na linii Niemcy-Polska-Rosja. Czujesz jakieś zagrożenie geopolityczne?
- Ze strony Niemców nie, wcale, ale nad Rosjanami trzeba się zastanawiać o co im tym razem chodzi. Kwestie gazu to teraz ich, prawdopodobnie, jedyna karta przetargowa. Myślę, że Rosjanie są mściwym narodem, a zwłaszcza Ci, co wepchali się na stołki władzy. Zwykli ludzie są raczej dobrzy, w końcu też mają słowiańskie dusze. Tam, jak mi się wydaje, władza cię bardzo zmienia, stajesz się nieugięty i absolutny, byleby wszystko było w twojej garści. U Niemców tak nie ma. Może dlatego rządy Niemieckie obecnie są bardziej przyjazne.
- Ty i Twój mąż oboje pracowaliście u Niemców?
- Tak, tzn. robiliśmy w STARZE w Starachowicach, a potem STARA przejął MAN. I pracowaliśmy z Niemcami. Męża nawet wysłali do Monachium, żeby go dokształcić. Był dobrze traktowany. To było trochę na wzór tych szkolnych wymian. Pojedziemy, nauczymy się czegoś, ale także pozwiedzamy. Poznał wielu Niemców, nawet do dzisiaj podsyła im jakieś książki o Polsce, bo są jej ciekawi. Mój Zbyszek był zachwycony, on uwielbia niemiecki i zawsze się ze mną wykłóca, że choć ma ponad 60 lat to zrobi kiedyś dyplom z niemieckiego.
- Twoja młodsza córka była na wymianie polsko niemieckiej. Zaprosili ją dwa razy. Dopiero za drugim się zgodziła. Jak sądzisz, dlaczego nie wyraziła zgody od razu? Ma w sobie tą niechęć?
- To nie była kwestia niechęci, absolutnie nie. Ona nie znała wtedy języka, bała się, że się nie dogada, a chciała się dogadywać. W końcu pojechała, nawet i bez języka, i przywiozła wspaniałe wspomnienia. Widać w niej to inne, nowe, wolne pokolenie. To wspaniałe patrzeć na dziecko, które wychowuje się w wolnym kraju, i do tego patrzysz jak się rozwija. Ona nie uznaje stereotypów, zawsze mnie poprawia, kiedy coś palnę, pilnuje, by w naszym domu panowała tolerancja i wzajemny szacunek do innych kultur czy narodów. Jeśli taka rośnie z nią przyszłość, to zazdroszczę tym, co będą z niej korzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz