wtorek, 30 listopada 2010

We fit like ice cream on an open wound...

Małe białe płatki śniegu spadały z nieba coraz szybciej i z nieśmiałym rozchalstem rozchlupywały się raz po raz a to na ziemi, a to na głowach przechodniów, a to na miejskich latarniach. Światła owych latarni nieco przygasły, dzięki czemu atmosfera zrobiła się troszkę bardziej romantyczna.
Planty krakowskie o tej porze roku wyglądają wspaniale. Zima dobrze im robi. Wszędzie biały puch odziewa ławki a metalowe barierki porastają masywnie w płaty lepkiej i mokrej białej mazi. Pośród tej cudowności drzew, pokrytych śniegiem i pośród tych wszystkich wspaniałych małych ławeczek stała ona, tak po prostu stojąc.
I nie było to przyjemne doznanie.
Czuła dobitnie, jak zimno wlewa się jej do płuc a z każdym kolejnym oddechem czynność, zarówno stania, jak i oddychania bolała ją coraz bardziej. Nie chodziło nawet o siarczysty mróz, który zapanował tej zimy w całym mieście. Chodziło raczej o to, że stała tam, pośród cudowności pory roku- zimy, nie mogąc się nią cieszyć.
Płakała.
...w duszy, bo płakać realnie by nie mogła, zamarzły by jej łzy w oczach. A przynajmniej tak to sobie tłumaczyła.
Była dzielna. Starała się być. Musiała być.
Nie mogłaby się tak po prostu przyznać całemu światu 'wystawił mnie'.
Dlatego stała tam, na środku Plantów, pośród mroźności wieczornego powietrza i starając się nie rozpłakać, myślała o tym, jak bardzo znowu się pomyliła.
...bo pomyłki chodzą czasem po ludziach, nawet tych najsprytniejszych.
Ludzie przechodzili obojętnie obok niej, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że tam stała. Jakby nigdy nie istniała. To jej zupełnie nie przeszkadzało. Przynajmniej do chwili, w której podszedł do niej młody chłopak.
-Nic ci nie jest?- zapytał
Spojrzała na niego i zobaczyła niesamowite zielone oczy, których głębia rozgrzewała cała jego twarz, zwróciła uwagę na kręcone brązowe włosy, które wystawały spod wielkiej czapki-uszanki, nie mogła nie zwrócić uwagi na zmarznięty mały nosek...
-Nic mi nie jest, dziękuję.-odpowiedziała, uśmiechnęła się do swoich myśli, obróciła się na pięcie i postanowiła wrócić do ciepłego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz