sobota, 20 listopada 2010

...It's never gonna be enough

Jak do tego doszło?

Byliśmy. A potem nas nie było. Albo raczej nas nie ma. Jak do tego doszło?
Skąd przyszło to, czym przez chwilę tak się cieszyłam? Racjonalnie cieszyłam. Nie tak jak kiedyś, ale nadal cieszyłam. A wtedy, wtedy gdy pozwoliłam sobie przez ułamek sekundy pomyśleć 'To ma sens!', wtedy Ty...odebrałeś mi sens.
Wiec skończyłam z biletami, których nigdy nie odbiorę. Na stole stoi zamówiona pizza. 33zł w plecy, bo w pojedynkę jest paskudna. Wysprzątany dom na błysk przestał świecić czystością, ze złości wszystko spaprałam. Od dawien dawna, starannie umalowane oczy nie poczują, jak się na nie patrzy w ten cudowny sposób. Idealnie gładkie nogi mogę podotykać sama. Specjalnie kupionego chleba nie skosztujesz na śniadanie. Kupiony cukier będzie bez sensu leżał w szafce, bo nie będzie komu dosypać dwóch łyżeczek do herbaty z cytryną. Zmarnowałam dzień, czekając na nic. Zresztą nawet gdybym to wszystko wiedziała już rano czy coś by się zmieniło? Nic.
Bo nic nie ma do zmiany.
Od początku tak było.

Jak do tego doszło?

Czasem myślę, że nie dożyję 30stki. No bo.. po co mam tyle czasu żyć? Nic mnie później nie czeka, czyż nie? Zreszta nigdy nic nie miało na mnie czekać. A z moją wiecznie zasłuchaną w muzyce głową zapewne wpadnę w końcu pod jakiś autobus lub tramwaj i zginę, słuchając swojej ulubionej muzyki.
...to wszystko co mam.


Dziękuję za kilka godzin szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz