'Umrzeć - tego nie robi się kotu' |
I. Codziennie widzę tysiące ludzi na ulicach. Przemykają koło mnie i ja koło nich przemykam. Od czasu do czasu dotykamy się gdzieś przypadkiem- w tramwaju, na drodze, na przystanku. Żadnej wymiany zdań. Jedno spojrzenie podwójnej pary oczu. Nikt tu się nie zna. Nikt nie chcę się poznać.
...just a strangers in the strangeland.
II. Nie to jednak miało być tematem posta, choć po części wiąże się to z ów tematem, jaki zamierzam tu zarysować. Punktem wyjścia jest więc to, że się nie znamy.
III. Stałam w Galerii Krakowskiej czekając na M., która akurat miała w środę wielką ochotę pójść na Długą. Godzina 10. Sms od M. 'spóźnię się-korki'. No ok. Więc stałam, stałam tam i czekałam na nią odliczając kolejne sekundy, które natychmiast z ciężkimi uderzeniami przemieniały się w minuty tnące moją cierpliwość na strzępy. Czas ubarwiała mi muzyka. Moja muzyka, bez której pewnie już dawno byłabym gdzieś leżąc-martwa./ ale to inna historia /
I wtedy zauważyłam wchodzących do GK ludzi.
Ludzi, których ogół społeczeństwa zakwalifikowałby do grupy, tzn. 'meneli'. Weszło ich trzech. Stanęli tuż przy drzwiach, w samym rogu, jakby sami chcieliby być odseparowani od innych ludzi. Nie stali tam nawet 5 minut, gdy dwójka ochroniarzy pracujących w GK pośpiesznie podeszła ku nim.
Zaczęło się.
'Nie możecie tu zostać, musicie wyjść'- przekonywał ochroniarz.
'No ale zimno jest'- odszczekiwał jeden z 'meneli'
I tak w kółko.
My point is.. 'menele' zostali wyrzuceni. Jak ścierwo wyrzucane z ubojni, nie nadające się już do niczego.
Ludzie wyrzucili innych ludzi.
Kiedyś bym sie tym nie przejęła. Zresztą nadal uważam, że 'menele' sami są sobie winni. Nadal uważam, że my, ludzie, bez względu na to kim jesteśmy, mamy życie we własnych rękach i to my o nim decydujemy. Uważam, że to ich wina, że skończyli na ulicy.
Poddali się. Czy w ogóle walczyli?
Zostali wyrzuceni z Galerii.
...a mnie zrobiło się ich żal. Czy nie zasługują na to, by ich nie wyrzucać? To też ludzie. Galeria jest miejscem publicznym Oni też są częścią społeczeństwa. Mają prawo tam być! Nie wyrzucajcie ich!
IV. Czekałam już ponad 15 minut. M. nadal nie było. A ja zdałam sobie sprawę, że chyba zmiękłam, bo odezwało się we mnie współczucie wobec 'meneli' chociaż uważam, że sami są sobie winni.
Chyba przez tę chwilę byłam definicją hipokryzji.
Chyba, nie wiem. Pewnie tak.
A potem zobaczyłam jak menal stoi przy wejści do GK, z drugiej strony, od zewnątrz.
Co robił? Sikał? Nie!
W zasadzie nie sikał, on ordynarnie obszczał mury Galerii. Chyba znalazł dobry sposób na to, by wyrazić swój sprzeciw wobec wyrzucania go.
Tylko tyle, że właśnie wtedy wszystko wróciło do normy.
Znowu wiedziałam dlaczego takich ludzi z miejsc takich jak GK się wyrzuca.
...i nie czułam już żadnego współczucia.
V. Nie znamy tych, których obserwujemy. Wyrabiamy sobie większość poglądów na własnym, empirycznym obserwowaniu rzeczywistości.
Skąd wiemy, że mamy rację?
Skąd wiemy, że widzimy to, co prawdziwe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz